piątek, 27 marca 2015

"Balansowałam na krawędzi koszmaru i pamięci, niezdolna rozstrzygnąć, co jest czym."

To nie przypadek, że przedmiotem pierwszej recenzji, która pojawia się na tym blogu jest "Mara Dyer. Tajemnica". Postanowiłam zacząć od czegoś, co pokażę Wam jakiego typu książki znajdują się w sferze mojego gustu, a co za tym idzie dać mały zwiastun tego, czego możecie się spodziewać po mnie w kolejnych wpisach. :) 


Pierwszy tom rozpoczynający trylogię Pani Michelle Hodkin ukazał się na naszym rynku już kilka miesięcy temu. Nie potrafię odmówić sobie jednak tej przyjemności i napisać kilka zdań o tym co myślę na jej temat. 


Główną bohaterką tej powieści o wspaniałej, tajemniczej i przemawiającej do mnie w nietypowy sposób okładce jest nastolatka Mara Dyer. Dziewczynę spotyka nietypowa tragedia, a mianowicie dach starego szpitala wali się jej i jej przyjaciołom na głowę. Niestety spośród czwórki młodych ludzi zaangażowanych w wypadek przeżywa tylko jedna. Na imię jej Mara, co dość oczywiste. Nie potrafi ona jednak udzielić odpowiedzi na nasuwające się pytania: Dlaczego się tam znalazła? Co właściwie się wydarzyło?, a fakt ten zrzucony jest na wystąpienie u niej zaburzeń z zespołu stresu pourazowego. Rodzina, aby pomóc cudem ocalałej dziewczynie uporać się z katastrofą przeprowadza się do Kalifornii. Tam na Marę czekają nowe znajomości, niektóre bardziej, inne mniej zawiłe i nowe, coraz bardziej mrożące krew w żyłach pytania. Choroba psychiczna zaczyna stanowić dla niej najłagodniejszą wersję prawdy o wydarzeniach z przeszłości i o sobie samej. 

Pani Michelle Hodkin płynnie prowadząc akcję naprzód, odkrywa przed nami powoli tajemnicę przeszłości, która jak się okazuję wyjaśnia w nieznaczny sposób co aktualnie dzieje się z Marą. Dziewczyna przez znaczną cześć powieści nie zdaje sobie sprawy co jest prawdą, a co fikcją, co wydarzyło się naprawdę, a co stanowi jedynie pułapkę jej chorego umysłu. Bo z dwojga złego to właśnie choroba psychiczna stanowi dla niej lepszą alternatywę. Lepszą niż bycie morderczynią. 

Choć okres życia, w którym poznajemy Marę jest burzliwy i naznaczony niepewnością, z dużym oporem pozwala sobie jednak na miłość. Noah Shaw, olśniewający przystojniak, do którego wzdychają wszystkie dziewczyny w nowej szkole panny Dyer. Ten opis przywodzi Wam na myśl postać niesłychanie przewidywalną i schematyczną? W teorii. Bo zarówno Noah, jak i Mara są postaciami wyjątkowymi i wyjątkowo realistycznymi. A ich dialogi, choć potrafią być wzruszające, lepiej opisać słowami: zabawne, oryginalne, błyskotliwe. 

"- O Boże, prześladujesz mnie jak zaraza! - warknęłam.
 - Kunsztownie wymyślona, koronkowo subtelna i totalnie epicka alegoria dysonansu poznawczego - orzekł. - Cóż, dzięki. To jeden z najbardziej wyszukanych komplementów, jakie usłyszałem.
 - Nie odróżniasz dżumy od cholery, Noah.- Bo dla mnie to jedna cholera."
Powieść Hodkin to jednak nie tylko para głównych bohaterów, których bądź co bądź naprawdę trudno nie pokochać. To również szereg innych postaci, takich jak chociażby rodzina głównej bohaterki. Starszy brat Daniel- wspaniały, opiekuńczy, idealne dziecko, które jednak zawsze pomoże siostrze; matka, psycholożka, analizująca każde słowo i gest córki, gotowa w każdej chwili dla jej dobra wysłać ją na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego; ojciec, prawnik, którego praca jest ważnym elementem fabuły i młodszy brat Joseph, który jest dla Mary często ostatnim powodem by się nie załamać. Dodajmy do tego przyjaciela, Jaimie'ego, inteligentnego chłopaka, któremu jednak nie podoba się znajomość Mary i Noah. Jak dla mnie mieszanka idealna. 
"-Nauczyłem się mowy węży. Czy może być większe wyzwanie? -Owszem, język elfów."

Pomijając jednak świetnie skonstruowaną i dobraną bazę postaci, którą odnaleźć możemy w niejednej książce, ta ma coś więcej. Ową rzeczą jest specyficzny klimat. Klimat, tak ciężki, że w niektórych momentach, szczególnie pierwszej połowy, możemy ciąć go nożem. To coś nowego i świeżego w powieściach z pod znaku NA.

Mimo tego, iż w Marze Dyer jestem formalnie zakochana, to jednak nie jest to książka idealna, jak żadna. I tym jedynym niuansem, jakiego można by się czepić jest delikatna różnica między pierwszą, a drugą połową. Właśnie gdzieś między nimi tajemniczość i psychodeliczna aura powieści nieznacznie maleje. Trudno uznać to  nawet za wadę, jednak lojalnie uprzedzam. 

Mara Dyer. Tajemnica" jest pozycją obowiązkową dla wielbicieli mrocznych historii z mieszanką fantastyki i szaleństwa. Mi zdecydowanie zawróciła w głowie, podobnie jak jej kontynuacja "Przemiana", której recenzja powinna ukazać się niebawem. Serdecznie polecam. :)

*wszystkie cytaty zaczerpnięte z "Mara Dyer. Tajemnica" napisanej przez Michelle Hodkin

Po co i dlaczego? O "miedzy stronami" w malym skrocie. :)

Książki fascynowały mnie od dziecka. Do dziś jedne z najwspanialszych wspomnień, jakie posiadam to te, w których mogę rozkoszować się melodyjnym głosem mojej mamy, czytającej mi baśnie braci Grimm, czy też Hansa Andersena. I jeśli miałabym winić kogokolwiek za tę rzadko spotykana miłość do literatury (u ludzi w moim wieku), to byłaby to pewnie właśnie moja mama. O ile w tym wypadku można mówić o jakiejkolwiek winie, bardziej o zasłudze. :)
Uczęszczam aktualnie do trzeciej klasy gimnazjum, choć to już tylko kwestia kilku szybkich miesięcy. Stoję w "progu przedsionku dorosłości", bo co oczywiste tym właściwym jest matura. Niemniej jednak przez te trzy lata szkoły gimnazjalnej udało mi się odrobinę poukładać sobie w głowie i dojść do wniosku, że to właśnie książki stanowią jedną z moich (licznych, bądź też nie) pasji. A biorąc pod uwagę, ze pasja, którą się nie dzielimy jest pasją straconą, to dochodzimy do tego momentu... Momentu założenia mojego pierwszego bloga o tej właśnie tematyce.
Przede wszystkim chciałabym uczynić tę stronę miejscem do rozmowy, dla ludzi, którzy tak jak ja zakochani są w tej samej dziedzinie sztuki, jaką jest słowo pisane. Bo nie do wyrażenia jest mój ból, który czuję po przeczytaniu powieści, która dosłownie zawładnęła mymi myślami, a którą nie mam się z kim podzielić. I to jest powód dlaczego wszem i wobec ogłaszam iż w tej właśnie chwili powstaje "między stronami"! :)